Ja jestem na etapie przenoszenia rzeczy z jednego domu do drugiego. W nowym są sypialnie, a w starym kuchnia (no i komputerek

). Żyjemy na dwa domy, dodam, że na dwa nieuporządkowane domy. Narazie w nowym jest względny porządek, bo się rozpakowujemy, ale... ciągle się jeszcze kurzy, u Krzyśka nie są gotowe półki i z tego powodu książki nie mają gdzie stać itd. itp. U Jędrka stoi komplet wypoczynkowy do salonu, bo salonu jeszcze nie ma i chyba długo nie będzie

Brakuje nam szafy z drążkiem, jeden pokój jeszcze całkiem nieskończony i jeden przedpokoik też. Chciało się kawy, to kubki brudne wszędzie stoją, no bo kuchni nie ma. Czajnik się smętnie poniewiera po pokojach i nie wiadomo co z nim począć. No a w starym domu jest jeszcze świnia nasza i fretki. Dokazują, buszują i srają gdzie się da i gdzie się nie da. Oczywiście fretki dokazują i srają, bo świnia tylko świni, je i śpi. Jak to świnia

Kota udało się przenieść do nowej chaty, a kluczem była miska z jedzeniem. Bez niej strasznie miałczał. Pies już od dawna z nami nocuje, ale on się do nas przyzwyczaja, nie do miejsca (jak kot). Będę musiała męża lekko pogonić z kuchnią, bo tak się nie da na dłuższą metę żyć.
Jak skończymy, to będę miała tak między 150, a 180 metrów do sprzątania. No chyba, że wliczyć piwnicę, to kolejne 60-80 metrów.